Pierwszego września uczniowie polskich szkół mają wrócić do stacjonarnego trybu nauczania. Jednak nie wszyscy zgadzają się z decyzją MEN.
W tym przypadku to w szczególności rodzice martwią się nadchodzącym rozpoczęciem roku szkolnego. W końcu mała przestrzeń, wąskie korytarze i zatłoczone klasy były jedną z przyczyn, dla których zdecydowano o zamknięciu szkół w marcu. Również specjaliści alarmują, że choć większość uczniów przejdzie koronawirusa bezobjawowo, dzieci będą zarażać domowników. W związku z tym coraz więcej rodziców zastanawia się nad posłaniem dzieci do szkół.
Według Ministerstwa Edukacji Narodowej rodzic może zadecydować o nieposłaniu dziecka do szkoły jedynie w momencie, gdy któryś z członków rodziny zostanie objęty kwarantanną, lub gdy taka decyzja jest uzasadniona stanem zdrowia dziecka. Chodzi przede wszystkim o infekcje dróg oddechowych, czy inne przewlekłe choroby, które muszą być dodatkowo poparte opinią lekarza. W przeciwnym razie, po przekroczeniu okresu pół miesiąca nieobecności dziecka w szkole, powyższa sytuacja zostanie odebrana jako brak realizacji obowiązku szkolnego, który dotyczy dzieci od 7. do 18. roku życia, a opiekun będzie ukarany grzywną do 10 tys. złotych.