Pandemia koronawirusa sprawiła, że praca w trybie zdalnym, która dotychczas była tak rzadko praktykowana, stała się dla większości szarą codziennością. Takie rozwiązanie zaczęło również dotyczyć dzieci.
Choć większość dzieci ze zniecierpliwieniem czeka na rozpoczęcie nowego roku szkolnego, sytuacja nadal jest wyjątkowo niepewna. Wielu rodziców obawia się o zdrowie i życie swoich pociech w zatłoczonych i przeludnionych szkołach. Ministerstwo Edukacji Narodowej zadecydowało, że za kilka tygodni uczniowie oficjalnie powrócą do nauki w trybie stacjonarnym, a o ewentualnym zamknięciu poszczególnych placówek będą decydować dyrektorzy.
Mimo że MEN podjęło decyzję o powrocie do szkół we wrześniu, nie jest to rozwiązanie, które musi być zastosowane w stosunku do wszystkich dzieci. Od teraz rodzice mogą również zdecydować się na alternatywę, czyli edukację domową. Do tej pory takie rozwiązanie było dostępne wyłącznie dla niektórych uczniów – na przykład tych wykazujących wybitne umiejętności w poszczególnych dziedzinach, lub dzieci borykających się z problemami zdrowotnymi.
W tym przypadku za edukację swojej pociechy odpowiedzialni są rodzice. Dziecko musi zostać zapisane do szkoły, otrzyma również legitymację oraz świadectwo ukończenia szkoły – oczywiście pod warunkiem, że pod koniec roku zda egzamin klasyfikujący. Różnica polega na tym, że dzieci nie uczęszczają do placówki, a za cały proces edukacyjny odpowiedzialni są rodzice. Kontakt z nauczycielem nie jest obowiązkowy, jednak opiekunowie muszą podpisać specjalny wniosek, w którym zobowiązują się do zapewnienia dziecku dostępu do materiałów zgodnych z obecną podstawą programową oraz do tego, że wskazane w podstawie zagadnienia zostaną przez ucznia opanowane.