Wiele kobiet ma ochotę wykrzyczeć światu radosną nowinę, gdy tylko dowie się o ciąży. Okazuje się jednak, że lepiej trochę poczekać. Kiedy więc o niej powiedzieć?
Zazwyczaj panie (ale i panowie!), gdy tylko zobaczą dwie magiczne kreski na teście ciążowym, chcą o tym fakcie poinformować wszystkich wokół. Wieść o ciąży jest bardzo radosna, wiąże się z ogromnymi emocjami. Szczególnie jeśli na poczęcie potomka przyszłym rodzicom przyszło trochę poczekać.
Ogólnie mówi się, że o ciąży najlepiej jest informować swoje otoczenie pod koniec pierwszego trymestru, który trwa 13 tygodni. Chodzi przede wszystkim o to, że wówczas zmniejsza się ryzyko poronienia. To jest główna przyczyna tego, że należy nieco wstrzymać się z obwieszczeniem radosnej nowiny wszystkim wokół.
Do poronień dochodzi bardzo często, a im mniej osób wie o ciąży, tym mniej późniejszych pytań odnośnie zdrowia i samopoczucia, które mogą tylko pogorszyć nasz stan psychiczny. Utrata dziecka jest ogromnym przeżyciem, z którym ciężko się uporać. Dlatego najlepiej jest mówić o stanie błogosławionym po 12. tygodniu ciąży. Badania wskazują, że do 80% poronień dochodzi właśnie do tego czasu.
Na początku ciąży najlepiej jest powiedzieć kilku najbliższym osobom. Oczywiście jest to kwestia indywidualna każdej ciężarnej. Niektóre nie są w stanie ukryć swojej radości, a jeszcze inne mówią o swoim stanie dopiero, gdy brzuszek jest już zauważalny.
Jedni mówią znajomym w tym samym czasie co rodzinie, inni – znacznie później. Tu także nie ma reguły, jednak i w tym przypadku najlepiej zrobić to w II trymestrze. Na pewno warto jest poinformować bliskich przyjaciół w tym samym czasie np. podczas wspólnego spotkania.
Można zrobić to na wiele różnych sposobów np. serwując tort z bucikami niemowlęcymi na wierzchu, albo ułożyć karteczki na talerzykach z napisami „będziesz ciocią/wujkiem” itp. Nie jest dobre informowanie przyjaciół o ciąży w odstępach czasu, bowiem może się zdarzyć, iż nie dowiedzą się o niej od nas, ale od innych znajomych, i będą mieli o to później żal do nas.
Kobiety często obawiają się tego, jak ich pracodawca zareaguje na wieść o tym, że spodziewają się dziecka i przez długie miesiące nie będą w związku z tym pracować. Okazuje się jednak, że niepotrzebnie, bo wielu przełożonych jest świadomych, iż takie zajście może mieć miejsce i się z tym liczy.
Niektóre z pań obawiają się, czy po urlopie macierzyńskim wciąż będzie czekała na nie dotychczasowa posada. Nie ma co snuć czarnych wizji, jeśli jesteśmy dobrymi pracownikami, to z pewnością nasz szef czy szefowa cierpliwie poczeka na nasz powrót.
Jeśli nasza praca stanowi zagrożenie dla dziecka (wiąże się z dużym wysiłkiem, kontaktem z substancjami chemicznymi itp.) i musimy iść na zwolnienie, to najlepiej jest powiadomić pracodawcę o stanie błogosławionym jak najszybciej.
W innym przypadku nie ma powodu, by się spieszyć. Najlepiej jest powiedzieć w momencie, gdy będziemy już w II trymestrze ciąży, który uznaje się za bezpieczniejszy. Ważne jest także to, byśmy same powiedziały przełożonemu o ciąży. Jeśli takie informacje dotrą do szefa od osób trzecich, może mieć do nas żal, co przełoży się na późniejsze relacje w pracy. A te, jak wiadomo, powinny być jak najlepsze.
Kobieta ciężarna jest chroniona prawem. Dlatego warto o nim przeczytać jeszcze przed rozmową z pracodawcą, by mieć świadomość tego, co nam się należy. Jedno jest pewne – do końca urlopu macierzyńskiego nie może rozwiązać z nami umowy o pracę (chyba, że ogłosi upadłość lub likwidację).
Zdjęcie główne: Rawpixel.com, źródło: stock.adobe.com